Kategorie:

Kuala Lumpur cd.

Wczoraj wieczorem wybraliśmy się na spacer w najbliższej okolicy Chinatown, które jest o wiele barwniejsze niż Chinatown w Singapurze. Z okazji Chińskiego Nowego Roku, świecą się na ulicach setki czerwonych lampionów i generalnie fajnie to wszystko wygląda. Sami zresztą kupiliśmy sobie dwa piękne lampiony – mamy nadzieję, że jakoś uda nam się je przewieźć do Polski… Zauważyliśmy też, że te chińskie święta są okazją do zmiany wystroju nie tylko w chińskiej dzielnicy, lecz również np. w centrach handlowych, w których teraz rządzą lampiony i smoki, mimo że Chińczycy należą w tym kraju do mniejszości.

Podobnie jak w Chinach, na Boże Narodzenie pokazują się ozdoby świąteczne w centrach i lokalach, mimo że Chrześcijan jest w Chinach nieproporcjonalnie mało. Szkoda, że w Polsce nie ma takich praktyk, publicznego obchodzenia świąt różnych nacji i religii – no może poza piciem zielonego piwa w dzień św. Patryka ;). Ale może w przyszłości przygarniemy do siebie większą ilość różnych tradycji, dzięki czemu byłoby na pewno barwniej i ciekawej. Poniżej kilka fotek z Chinatown nocą:

Dzisiaj z kolei wybraliśmy się w kierunku Meczetu Narodowego i znajdujących się tuż za nim różnorodnych parków. Aby dotrzeć do celu musieliśmy przejść koło dworca, który okazał się bardzo ładny architektonicznie. Poniżej kilka fotek tego budynku. W jednym z przejeżdzających akurat pociągów zauważyliśmy specjalny wagon tylko dla kobiet, co może wydawać się trochę dziwne, ale z tego co czytałem to nie oznacza to wcale, że kobiety i mężczyźni muszą podróżować osobno. Organizowane są jednak specjalne przedziały lub wagony, do których nie mają wstępu mężczyźni, aby kobietom w nich było wygodniej i np. aby mogły zdjąć na okres podróży chustę z głowy, czego część z nich nie może zrobić przy mężczyznach z powodów religijnych, itp.

Dotarliśmy w końcu do wspomnianego meczetu. Okazał się on zupełnie nie porywającym, współczesnym budynkiem, który po prostu ma za zadanie pomieścić dużą liczbę wiernych. Trafiliśmy akurat na godziny zwiedzania dla turystów, więc skorzystałem z okazji i wszedłem na chwilę. Nie było to jednak takie proste, bo ze względu na krótkie spodenki musiałem przywdziać specjalną szatę. To i tak miło z ich strony, że są przygotowani na takie okoliczności, bo z tego co pamiętam, to w Watykanie gościa w krótkich spodenkach po prostu odsyła się do hotelu. Przed wejściem należy również zdjąć obuwię. Z resztą zdejmowanie obuwia jest tutaj tradycją powszednią i dotyczy właściwie wszelkich pomieszczeń z hostelami włącznie (wszyscy poruszają się tu po nim boso; przy okazji polecamy Suzie’s Guesthouse w KL, do odnalezienie na HostelWorld.com, ładnie urządzone, bardzo miła obsługa, dobra cena). Alicja się zbuntowała i nie weszła do meczetu, bo oprócz wkładania szaty i  zdejmowania butów, musiałaby jeszcze mocno opatulić włosy, a to jej się nie spodobało. Niżej kilka fotek z meczetu.

Następnie udaliśmy się do pobliskich parków. Zorganizowane są tu parki tematyczne, np. jeden z jeleniami i kogutami (!), drugi z motylami (tego nie odnaleźliśmy), trzeci z orchideami (naprawdę ładny) i czwarty z ptakami, nad którym rozpostarto ogromną siatkę, aby ptaki mogły wewnątrz swobodnie latać (tutaj był płatny wstęp – 48 miejscowych pieniążków, więc nie weszliśmy, bo mamy nadzieję zobaczyć ciekawe ptaki na Borneo na wolności już jutro). Zdjęcia, z tych miejsc, a szczególnie z parku orchidei, opublikujemy później, bo Alicja postanowił uzbierać kolekcję fotek najciekawszych roślin, jakie tutaj spotykamy.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *