Kategorie:

Kapryśna Wyspa Skye i wybujałe Loch Ness

Miejscowi mówią, że w Szkocji są dwie pory roku: zima i czerwiec. Tak więc mamy sporo szczęścia będąc tu właśnie w czerwcu. Jednak nawet w tym letnim miesiącu nie można się spodziewać zbytnich upałów, ani nawet jakiejkolwiek stabilności pogodowej. Zmiana ze słońca w deszcz zastępuje mniej więcej co godzinę, najczęściej towarzyszą też temu duże skoki ciśnienia. Zatem przygotowanym trzeba być na wszystko i na pewno mieć w aucie ubrania na zmianę. W innym przypadku wraca się kierując w bokserkach lub zwiedzając w kilcie zrobiony z bluzy. Skąd o tym wiem? Hmmm.

Za to przyznać trzeba, że zmoknęliśmy w nie byle jakim miejscu, bo wspinając się na Old Man of Storr. Niestety nie dotarliśmy na sam szczyt widokowy, bo nadciągające chmury wyglądały naprawdę źle, a w końcu byliśmy z dziećmi. Niemniej tam dokąd dotarliśmy, było już i tak naprawdę dobrze. 

Całe szczęście nie zawsze trzeba się wspinać, aby wysoko zajść ;). W Szkocji funkcjonują drogi widokowe z zaznaczonymi punktami widokowymi oraz wysepkami do mijania się (bo są to zazwyczaj wąskie dróżki mieszcząca jedno auto).

Oprócz powyższej trasy udało nam się też załapać na kilka nadbrzeżnych viewpoints, przede wszystkim na Kilt Rock – świetny wodospad z wysokiego klifu.

Chcieliśmy pojechać jeszcze w kilka miejsc na wyspie, ale jakoś dziwnie czas leci tutaj chyba szybciej i musieliśmy już wracać – dojeżdżając do naszej stajni przed 22:00. Oczywiście miało się wrażenie, że jeszcze nie jest tak późno, bo Szkocja jest tak wysoko na północy, że latem noc zapada tutaj przed północą i trwa może ze 3–4 godziny i to bardziej w odcieniach szarości, niż ciemności.

Będąc nieźle zmęczonym, postanowiliśmy następny dzień nie opuszczać wioski, w której mieszkaliśmy. Nie oznaczało to oczywiście, że siedzieliśmy cały czas na pupach. W Drumnadrochit znajduje się kilka ciekawych miejsc. To przede wszystkim ruiny zamku Urquhart Castle. Co w sumie nie jest niczym szczególnym, bo w historii Szkocji wybudowano tutaj 3500 zamków. Trudno nie natknąć się na jakiś jadąc właściwie gdziekolwiek na niemal każdej trasie – tak też było w drodze na Isle of Skye, gdzie stanęliśmy na odpoczynek pod murami Eilean Donan Castle. 

Wróćmy jednak nad Loch Ness, Gdzie w „wolny dzień” warto wpaść na zaskakująca multimedialną wystawę w Loch Ness Center and Exhibition, która dobrze zarysowuje specyfikę jeziora oraz historię domniemanego potwora. Wystarczy powiedzieć, że Loch Ness jest na tyle długie i głębokie, że znajduje się w nim więcej wody, niż we wszystkich zbiornikach całej Anglii i Walii. W okolicy odkrywane są szczątki dinozaurów, a pierwsze doniesienia na temat niesamowitego stworzenia zamieszkującego te wody pochodzą na długo sprzed ery fotografii. A przy okazji tychże wystawa ukazywała jakie to przedmioty mogą być brane za potwora, gdy ludzka wyobraźnia zasugeruje się zbyt mocno: pływająca gałęzie, jelenie, łódki odwrócone dnem do góry i tak dalej. Swego czasu jednak doniesienia o niezidentyfikowanym stworzeniu traktowano całkiem serio, do tego stopnia, że do jego poszukiwań zaangażowano nie lada budżety, dziesiątki łodzi, tony sprzętu i masy ludzi. Okazało się przy tej okazji, że rzeczywiście żyje w tym zbiorniku wiele unikalnych stworzeń – niektóre z nich znane wcześniej z prehistorycznych i historycznych skamielin, ale należą one do grupy tych, które zaobserwować można raczej pod mikroskopem.

play-sharp-fill
play-sharp-fill

Na koniec wybraliśmy się na 45 minutowy rejs jeziorem, gdzie ponownie złapało nas załamanie pogody. Całe szczęście łódź miała zadaszenie. Za to nieźle nas wybujało.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *