Jesteśmy na Borneo już dobre kilka dni, ale większość czasu zajęło nam przemieszczanie się. Po drodze spotkało nas kilka porażek pogodowych, które uniemożliwiły czerpanie z dobroci Borneo. Zanim pojechaliśmy do dżungli, odwiedziliśmy miasto Sandakan, ale deszcz sprawił, że nie zobaczyliśmy prawie nic i do tego musieliśmy skrócić pobyt tam. Po dżungli pojechaliśmy w góry, aby wejść na szczyt Kinabalu (4,095 m n.p.m. ale podobno łatwy do wspinania), ale spotkało nas to samo (plus bardzo mocny wiatr).
Przez pogodę wszystkie szlaki zostały zamknięte, więc pozostało nam tylko siedzenie w hostelu, który był zupełnie nieprzygotowany na złą pogodę – brak Internetu, żadnych rozrywek, brak ogrzewania. Zobaczyliśmy tylko z daleka szczyt Kinabalu spowity mgłą:
Zmęczeni ciągłym jeżdżeniem i dźwiganiem bagaży, osiedliśmy na kilka dni (już do końca podróży) w mieście Kota Kinabalu i może w końcu poleniuchujemy trochę, jak przystało na urlop. Mieszkamy blisko plaży, ale nie jest ona zbyt atrakcyjna biorąc pod uwagę podstawowe funckje plaży: kąpią się tylko odważni, bo woda jest brudna, a przynajmnej mętna (prawdopodobnie od rzeki, która niedaleko wpływa do morza), nie da się leżeć na plaży, bo w piasku mieszkają muchy piaskowe, które gryzą oraz małe pająki i coś, co wygląda jak małe kraby. Drążą one małe i większe dziurki w głąb piasku – nimi pokryta jest praktycznie cała powierzchnia plaży (na zdjęciu widoczne dziurki) – i nigdy nie wiadomo kiedy wyjdzie z nich jakiś potwór :). Pozostają tylko zawsze przyjemne spacery.
Na szczęście 20 minut promem z Kota Kinabalu znajduje się Tunku Abdul Ramal National Park – pięć wysp, których krajobraz bardziej przypomina ten, który pojawia się w wyobraźni turysty na myśl „Malezja”, niż brudna plaża w mieście. Dziś popłynęliśmy na wyspę Manukan i tak oto po raz pierwszy na żywo zobaczyliśmy całą gamę turkusów w naturze. Trzy z pięciu wysp widziane z góry tworzą dwa oczka z uśmiechniętą buzią (zdjęcie z Wikipedii) – my dziś byliśmy na wyspie w kształcie uśmiechu :).
Kilkanaście metrów od brzegu można było obserwować wyjątkowe rybki w różnych kształtach i kolorach. Tropikalne rybki i ciekawe kamienie oraz szczątki rafy koralowej, które można było znaleźć na plaży ożywiły moje marzenie o akwarium.