Kategorie:

Muzeum Jedwabnictwa i hostel w Suzhou

W Suzhou znajduje się jedyne Muzeum Jedwabnictwa w Chinach. Ponieważ mnie ten temat wciąż dręczy (moja praca licencjacka była trochę związana z jedwabiem, ale jeszcze inny jedwabny temat nie daje mi spokoju) to odwiedzenie muzeum wydawało się oczywiste. Niestety zawiedliśmy się jednak (zwłaszcza ja), bo odwiedziny niewiele wzbogaciły naszą wiedzę. Muzeum po pierwsze jest bardzo małe, przejście go zajmuje niecałe 15 minut. Maszyny do rozwijania nici i tkania tkanin stoją gdzieś w kącie zakurzone (a mi się marzyło, że zobaczę jak się je używa) i nawet zabroniono nam robić zdjęcia (po tym jak zrobiliśmy jedno). Jedyne co nam się podobało to bawienie się żywymi jedwabnikami.

Całym stadkiem leżały sobie na koszu z liśćmi morwy i pewien Chińczyk pozwolił nam wziąć je na ręce. Śmieszne stworzenia, wolno podnoszą główkę i patrzą co się dzieje. Mają też małe nóżki, które lekko przyklejają się do podłoża, także trochę ciężko było pozbyć się ich z ręki ;). W Muzeum był też dziedziniec gdzie rosły młode morwy, a ponadto niewiele nieciekawych gablot, słabo oświetlonych. Jedna z ciekawszych gablot przedstawiała etapy rozwoju jedwabnika.

Na koniec, w sklepie z pamiątkami spodziewałam się jakiegoś ciekawego wydawnictwa dotyczącego jedwabiu (bo przecież gdzie mają być jeśli nie tam), ale tu z znów się zawiodłam. Jedyne co można było kupić to ubrania jedwabne i pełno pamiątek zupełnie nie związanych z jedwabiem. Niestety muzeum jest skierowane do laików i być może dla nich muzeum jest ciekawe. Ale ja spędziłam rok na szukanie szczegółowych informacji o jedwabnictwie i oczekiwałam od muzeum odpowiedzenia na moje pytania i wzbogacenia wiedzy. Tak się jednak nie stało, a szkoda.

W Suzhou bardzo popularne są pierożki (饺子 jiaozi lub 水饺 shuijiao ). Jest to danie dostępne w większości rejonów Chin, ale mimo to nie mieliśmy jeszcze okazji ich skosztować. W Suzhou większość barów je serwuje i wręcz ciężko nam było znaleźć jakieś godne danie z ryżem, dlatego w końcu byliśmy zmuszeni zasmakować tych dobroci. Pierożki chińskie od polskich różnią się wielkością (są mniejsze) oraz nadzieniem (tutaj nadzień jest od groma i jeszcze więcej, głównie z różnymi warzywami, ale też z dodatkiem mięsa – tylko naszych nadzień polskich brak! ). Mogą być podawane z zupie albo oddzielnie na talerzu. W rezultacie podobieństwo jest znikome, więc ciężko stwierdzić, że pierożki chińskie swoim smakiem przeniosły nas w klimaty polskie. Bardzo nam smakowały, ale i tak za Chiny 😉 nie dorównają genialnym pierogom Babci Marysi.

Apropos Suzhou warto wspomnieć również o hostelach w Chinach. My korzystaliśmy podczas naszych podróży z tych oznaczonych „International hosteling” (szeroki wybór takich miejsc można znaleźć np. na hostelworld.com). Jest to chyba najtańsza opcja zanocowania podczas podróży, ale co ciekawe hostele są czyste i zadbane (my wyruszaliśmy z Polski z Raidem, spodziewając się nieprzespanych nocy z powodu małych towarzyszy w pokojach hotelowych). Na dodatek starają się zachować bardzo ciekawy i przyjazny klimat. Często mają dziedzińce połączone z kawiarenką, czasem jest czytelnia. Hostel w Suzhou podobał nam się najbardziej, ale inne też były ciekawe. Oto zdjęcia z hostelu w Suzhou:

Jak widać Suzhou zrobiło na nas niesamowite wrażenie (najlepiej odzwierciedla to ilość postów na blogu). Wciąż mamy niedosyt, bo niecałe dwa dni pozwoliły nam zaledwie na posmakowanie tego miasta.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *