Wspominaliśmy wcześniej, że w Chinach ruch uliczny to jeden wielki chaos (np. tutaj), ale również, że Chińczycy na swój sposób się w nim odnajdują. Nie widzieliśmy nigdy żadnego poważnego wypadku. Karetkę pogotowia widzieliśmy tylko raz w Shanghaju, ale nie jechała nawet na sygnale. W każdym dużym mieście na świecie sygnał karetki jest nieodłącznym elementem dźwiękowego krajobrazu – ale nie w Chinach – nie słyszeliśmy go tu ani razu.
Nagraliśmy film przedstawiający sytuację na pewnym skrzyżowaniu w Suzhou.
Akurat to skrzyżowanie nie miało świateł, więc wygląda to inaczej niż zwykle, ale jeśli chodzi o ruch skuterów, rowerów i pieszych, to wygląda to zawsze mniej więcej tak, jak na filmie. Kierowcy samochodów zazwyczaj przestrzegą czerwonego światła, wyjątkiem jest moment, w którym skręcają w ulicę, na której pieszy mają zielone światło – wtedy pierwszeństwo ma samochód, nie pieszy. To jednak nic, w porównaniu z tym, co wyprawiają rowerzyści i skuterzyści. Dla nich żadne światła nie istnieją. Nie ma znaczenia również czy jadą ulicą, ścieżką rowerową, czy chodnikiem – wszędzie zachowują się tak, jakby mieli pierwszeństwo. I cały czas trąbią, niekiedy zupełnie bez powodu. W rezultacie, pieszy nie ma praktycznie żadnych praw (zwłaszcza, że nie posiada klaksonu, którym może „nawrzeszczeć” na chamskich kierowców) i jak uda mu się przejść bez zatrzymywania się na zielonym świetle, to ma wielkie szczęście 🙂
Zauważyliśmy, że od zeszłego razu pojawiły się jednak pewne działania, które mają na celu uporządkowanie tego chaosu ulicznego. Na jednym skrzyżowaniu naliczyliśmy aż 14 ! pracowników, którzy kierowali ruchem. Jeden był na środku, ponadto przy każdej odnodze kilku pilnowało żeby skuterzyści i rowerzyści zatrzymywali się na czerwonym. Mieli nawet sznurki, którymi wyznaczali linię, której skuterzyści nie powinni przekraczać. Gdy ci to robili, kazali im się cofać. Na twarzach skuterzystów widać było ogromne zaskoczenie, niezrozumienie lub niekiedy rozbawienie. Nie rozumieli dlaczego mieliby się zatrzymywać tylko dlatego, że jest czerwone światło. Żałujemy, że nie udało nam się tego nagrać, bo był to naprawdę śmieszny widok.
Swoją drogą ciekawe czy ta akcja to sposób miasta na walkę z bezrobociem, czy rzeczywiście władza chce ustanowić porządek na ulicach, na wzór Zachodu. Może jedno i drugie. W Chengdu, na dużym bilbordzie w centrum miasta widzieliśmy coś w rodzaju filmiku instruktażowego, jak należy się zachowywać by zachować bezpieczeństwo na drodze. Życzymy powodzenia całym Chinom na nowej drodze życia 🙂
PS. Nie widzieliśmy także nigdy, aby ktokolwiek otrzymywał za cokolwiek jakikolwiek 😉 mandat, wnioskujemy zatem, że instytucja mandatu za wykroczenia przeciw prawu drogowemu zapewne nie istnieje – a szkoda, bo w taki sposób zapewne znacznie szybciej można by nauczyć chińskie społeczeństwo zasad ruchu drogowego…