Korzystając ze wzrostu liczby odwiedzin naszego bloga, spowodowanego wpisami z naszego wyjazdu urlopowego, postanowiłem ruszyć z działem Retrospekcje, a w nim pozamieszczać wpisy dotyczące naszych wspólnych wyjazdów, które miały miejsce przed założeniem przez nas bloga.
Na początek perełka, która – mam nadzieję – udowodni, że również te wpisy będą ciekawe: Islandia. Szczególnie zaś polecam galerię poniżej :). No więc do dzieła.
Jeśli na pobyt w Paryżu możemy polecić wyśmienite wino (Roche Mazet, Cabernet Sauvignon), to na zwiedzanie Islandii polecamy genialną muzykę – Sigur Ros, a jako przewodnik po tym pięknym kraju – ich wydawnictwo DVD o nazwie „Heima”.
Ciekawostki historyczno-demograficzne można by wyliczać godzinami, zaczynając od tego, że mieszka tam tylu ludzi, iloma może się pochwalić Białystok (a szkół muzycznych jest tyle co w całej Polsce), turystów przybywa rocznie drugie tyle, zaś owiec jest dwa razy więcej. Do tego dowiadujemy się, że odkrywcą Ameryki nie był jakiś tam Kolumb, tylko Leifur Eiriksson (rok 1000), zaś wynalazek demokracji liczy już sobie ponad tysiąc lat (założenie islandzkiego parlamentu datuje się na 930 r.). Jeśli chodzi o geografię, to również jest o czym pisać, cytując jeden z przewodników „”zrodzona z ognia i lodu””, Islandia powstała na krawędzi dwóch płyt kontynentalnych, które oddalają się od siebie z prędkością 2 cm rocznie, co powoduje liczne erupcje lawy. Jednocześnie leży ona na wysokości koła podbiegunowego, czego efektem są lodowce w wyższych partiach wyspy, zaś współoddziaływanie tych dwóch żywiołów doprowadziło do powstania miejsca niepowtarzalnego, wyjątkowych i bardzo różnorodnych widoków oraz niespotykanych zjawisk. Ostatnią ciekawostką niech będzie historia słowa gejzer, które jest pochodzenia islandzkiego – nazwa własna jednego z gejzerów: Geysir.
Ważna informacja praktyczna: komunikacja publiczna jest szczątkowa, każdy Islandczyk posiada dobry (terenowy) samochód i nie musi podróżować autobusem, dlatego brak regularnych połączeń (oprócz licznych lotniczych), a szczególnie gdy chce się podziwiać dzikie pustkowia – własny samochód jest niezbędny! Zaś przy próbie złapania stopa islandzcy kierowcy wyglądają na zdziwionych, a zatrzymują się jedynie turyści – nam udało się złapać Amerykanów.
Podczas naszego krótkiego pobytu na wyspie, który był główną atrakcją podróży poślubnej, zwiedziliśmy jedynie półwysep Reykjanes ze stolicą Reykjavikiem oraz słynną Błękitną Laguną – następnym razem objedziemy wyspę dookoła (chyba stworzoną do tego jedyną drogą krajową – numer 1 – która wije się wzdłuż wybrzeża oplatając całą Islandię – cytując pewną gazetę: „”najpiękniejsza pętla świata”” oraz „”ta droga nie prowadzi do Rzymu””).