Jest to dawna stolica Danii – taki ich duński Kraków, ale nie historia i zabytki (zresztą skromne) przyciągają ludzi z całego świata do tego miasta. Rokrocznie na początku lipca odbywa się tam jedna z najważniejszych na świecie imprez muzycznych – Roskilde Festival. Po świetnie udokumentowanym i spopularyzowanym festivalu w Bethel (Woodstock) z 1969, na całym świecie zaczęto tworzyć imprezy na nim wzorowane. W 1971 po raz pierwszy odbył się festiwal w mieście Roskilde. Dzisiaj jest to jedna z największych imprez tego rodzaju na świecie.
Przez 4 dni działa tam 6 dużych scen (w tym bardzo charakterystyczna scena główna – kolista, w kolorze pomarańczowym – znak rozpoznawczy imprezy), co daje możliwość zaprezentowania się do 180 wykonawców z całego świata – od młodych duńskich zespołów do tych największych artystów naszego świata. Festiwal zorganizowany na najwyższym poziomie – zarówno technicznym, jak i bezpieczeństwa – o czym można by dużo opowiadać. Magazyn Pro-Rock, który kiedyś współtworzyłem, rozpoczął współpracę z festiwalem w 2006 roku – wtedy też pojechałem tam po raz pierwszy (z Kubusiem). Nasz Opener nie był jeszcze wówczas tak rozbudowany i „elitarny”, jak obecnie, gdy stanowi poważną konkurencję dla Roskilde (zwłaszcza, że imprezy te odbywają się najczęściej dokładnie w ten sam weekend). Alicja pojawiła się na Festiwalu dwa lata później. Obydwoje jesteśmy pod wielkim wrażeniem samej imprezy, jak i Danii z wyluzowanymi Duńczykami. Pobyt w Roskilde, mimo że męczący, zawsze jest wielką przyjemnością – również dzięki browarkowi o nazwie Tuborg (młodszy brat Carlsberga), który jest sponsorem imprezy. Myślę, że klimat tego miejsca i czasu nienajgorzej oddadzą fotki.