Może mi nie uwierzycie, ale muszę to napisać – wieje nudą! Wszystkie budynki są odnowione, wręcz świecące i stoją równo szeregiem, przy równych i czystych ulicach. Budynek parlamentu przypomina starożytną świątynię, a ratusz esencję architektury barokowej – tyle, że te budynki są raczej współczesne i nie mamy pojęcia dlaczego udają, że jest inaczej. Zaś to co jest naprawdę stare, jak np. Katedra św. Szczepana, nie posiada nic pociągającego.
Jeden wyjątek z architektury to współczesny budynek mieszkalny zaprojektowany przez Friedensreicha Hundertwassera, od którego nazwiska przyjęła się nazwa domu Hundertwasserhaus (na zdjęciu). Co ciekawe, architekt nie przyjął za ten projekt żadnej zapłaty – zadowolił się tym, że dzięki jego pracy, w tym miejscu nie powstanie nic, co uznałby za brzydkie (co pośrednio potwierdza naszą tezę o „”nudnym Wiedniu””). Jest jeszcze jedno miejsce godne polecenia – Kunsthistorisches Museum, czyli Muzeum Historii Sztuki, które warto odwiedzić przede wszystkim dla obrazów Bruegela (starszego) oraz zdobionej przez Klimta klatki schodowej.